Czas pogardy wyraża się tym,
że bezdomne stają się i pamięć, i sztuka.
Gdzie pamięć i sztuka wyrzucone są
z mieszkania i skazane na bezdomność
i zapomnienie
Jerzy Glejgewicht
W czerwcu 1941 jest upał,
„krąży tysiące plotek czym się skończy
rosyjsko-niemiecka awantura,
być może nowym paktem kata z katem”
powstanie Samostijna Ukraina
przez te krwawe dni i noce,
gdy prześcigała się sztafeta
w okrucieństwie i nikt nie chciał wpaść
w ich ręce, chowając się w domach.
Wychodzili coraz śmielej jedynie ci,
co nie bali się nikogo
zarówno władzy, która umknęła
stąd w popłochu,
jak i Boga w dalekich niebiosach.
Teraz można grabić prawie swobodnie,
polować na Żydów i komsomolców,
kolaborujących z okupantem,
winnych pożogi wojennej
jak głoszą plakaty
teraz czas jest, aby ich wszystkich
spędzić by umyli zwłoki,
pomordowanych przez bolszewików
w więzieniu.
Trzeba obić ich pałkami za to, że
ich przodkowie zamordowali Pana Jezusa,
przegonić przez szpaler,
niech podnoszą w górę rozkładające się
zwłoki pełne ran zadanych
w katowni NKWD by umyli ofiary
swych intryg i knowań całując ręce,
które przebodli ich krewni.
Utrwali to ekipa filmowców, dołączy
materiał edukacyjny do
cotygodniowej kroniki filmowej
niusów z frontu.
W oczach taka dzika chęć się rodzi,
od iskier palonej Wielkiej Synagogi,
synagoga stała na Starym Rynku
jeszcze wczoraj, pomocnicy za ten obcy
kulturowo relikt dostali po kartonie
papierosów, butelkę wódki i w puszce
wieprzowinę ekstra za wrzuconych
do ognia kilku Żydów. Przechodzień
„powiedział pogodnie: - Żydki się smażą,
aż skwierczy!”, kręci się karuzela
w ten letni wieczór i cieszy gawiedź,
że może uczestniczyć w pogromie.
Ja zaś za czyszczenie zabrudzonych
gliną butów Ptasznika z Tyrolu
dostałem sporo żywności,
oni nocą wyjeżdżają na egzekucję
w niemieckich mundurach Wehrmachtu
i twierdzą, że tylko dozorują
sprawują kontrolę nad gniewem ludu,
robią porządek z dywersantami
podważającymi zręby państwowości,
za które nikt nie przeprosi.
Zamość, 24. V. 2015