W wieczory, bez infantylizmu skazy

Janusz Gierucki

W wieczory

bez infantylizmu skazy,

obficie karmiony

alkoholu miarą

rozklekotanym  wehikułem

uwoziłem Muzy,

a one kochały się na tylnym siedzeniu.

W ich szeptliwym zawołaniu

drgały wspomnień etiudy

nie raz przeżytych wrażeń -

 reminiscencje;

fugi na  cztery nogi

i cztery ręce,

bełkot muzyczny

sklecony naprędce

z hymnu do fa (llusa),

bo...

w bezpruderyjnym , orgiastycznym świecie

gdzie sperma nigdy nie uderza do głowy,

gdzie klepnąwszy Bucefała odzyskujesz spokój,

czas na miłość ma wymiar skończony.

Janusz Gierucki
Janusz Gierucki
Wiersz · 27 maja 2015
anonim