O Paryżu
Nie powiem
dupa blada.
Bo nie wypada.
O Paryżu
nie powiem
pies go jebał.
Bo nie trzeba.
Paryż sam się sprzeda
kiedy zajdzie potrzeba.
Za trzydzieści srebrników
od każdego z podróżników.
Którzy zapłacą
w euforii zachwycie:
Za pejzaży zużycie,
na wieży Eiffel'a świce,
przechodzone bulwary,
na końcu Champs Elysees -
Lunapary.
Wypluwające,
w niedziele o świcie,
kolorowych, nieubranych
należycie.
Którzy pewnego dnia
powiedzą – pas.
Lecz nie odejdą grzecznie,
w dal.
Paryż sam się sprzeda
Kiedy zajdzie potrzeba?
Mając kilka Kamieni,
prężne kamienice,
dróg ciasnych sznur
i trzy obwodnice,
które z trudem mielą
tłum aut.
Wjazd i wyjazd – to żart.
Horror i abyssus -
gdy czytasz
z drogowych kart..
Ten tylko ma fart,
kto zdrowy i żywy
stamtąd wyszedł !
Paryż sam się sprzeda
bo ma licencję Nieba
(tak mówią żwawi Francuzi).
Nie podzielam tego zdania
bo nie mam przekonania,
do francuskich, egzaltowanych
wynurzeń.
Więc Pieprzę Paryż,
trawestując Bruna,
i marzę by do Nantes
powrót mi się udał !