w zapomnieniu
w cieniu okien
brudnych firan
kona samotność
w bezruchu dnia
usycha cisza
sinieją opuszki palców
cienka pajęcza nić życia
niezbadana tylko domysły
suchy liść na parapecie
tęskni
za wiosny świeżym podmuchem
jesień zabiera nadzieje
jest późno
układam się spać