Miałem pewien widok z okna
Pełen smutku i radości
Bo gdy patrzysz nań bez zamgleń
Widzisz bezsens, smutek, zamieć
Lecz gdy patrzysz jak przez mgłę
Widzisz piękno no i mgłę
Wyobraźnia i wspomnienia
Mieszają się w wyobrażenia
I owe stają się tak realne
Tak jak mgła namacalne
Czujesz je na swej dłoni
Dotykając powietrza toni
Ze wspomnieniem każdym jednym
Choćbyś płakał płaczem rzewnym
Łącząc się z jesiennym deszczem
Uśmiech twarzy twej tułaczem
Wraca na swe stare miejsce
W sercu znowu coś kołacze
Tak jak w zimę, w tym kominku
Drewno grzeje ciebie stale
Tak wspomnienia i uczucia
Ogrzewają twoje serce
By z lodowej skamieliny
Stało się znów mięśniem żywym