W przetrwalni upchną
wraz z tobołkiem
osmaloną szprotkę
wysuszoną na wiór
rzucą jakbym był
przedmiotem na przykład
workiem kartofli
ulokują oczekującego
na śmierć
opodal starca
z niedowładem kończyn
i smrodem z ust
Jego przerobią wiosną
na karmę dla psów
zimą jeszcze
pooddycha miłosierdziem
które potęgą
wyobrażani ponoć stoi
A lato jest bardzo gorące
i suche słońce grzeje
niemiłosiernie
gdzie mi do zimy
nie wspomnę o wiośnie
jako Wilk stepowy
szykuję się do
ostatecznej rozgrywki
o
Leżę na trawie
przed korporacją
solidarności społecznej
i rozmyślam o śmierci
rozłożonej w czasie
jak sen Raskolnikowa
Zgromadziłem
stosowne materiały
pociągnę za sobą wielu
w tym centrum handlowym
gdy opadnie kurz
nastąpi obława
Pewnego dnia będę miał
lepsze karty
nauczę się śmiać
nie będę obciążony
perspektywą przetrwalni
Przetrwalnia
abc
abc
Wiersz
·
9 lipca 2015