obudziłem się schlany w przydrożnym rowie
bez portfela nadziei na lepszą jutrznię
dziwki wesoło produkowały się
na poboczu drogi do Angeles
a może razem łapaliśmy
okazję do Rzymu
czy to ważne w jaką godzinę
Pan wystawia nas na próbę
i czy tam będzie piekło
czy tylko swędziało
suszy mnie
to niebo
Oto
Błogosławię wam siostry Zdziry
wykrzyczałem przez drogę
Bądź pozdrowiony bracie Skurwysyna
odkrzyknęły niespeszone
i ruszyliśmy pod górę czaszki
każdy ze swoim krzyżem
ja w swoje
a one w swoje
przepłacone grzechy