obserwator

Yaro

deszczem spływają myśli 
do ust na szorstki język

 

tyle tu piękna
zielonych snów
nakarmię się tym spojrzeniem

Bóg zajrzy tu promiennie
zapyta co słychać 
boskim szeptem wiatru

 

co chcieć więcej gdy wszystko na wyciągnięciu ręki
w życiu tylko jednak liczy się
kasa praca
zapiernicz stres pochwała 
na końcu na rękę tysiąc dwieście 
nie mam czasu dla siebie i ni kogo

 

obserwuje czasem gdy słońce spada za lasem
skazany na balkonowe poręcze i szary beton

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 15 lipca 2015
anonim