to było jak spacer po rozżarzonych węglach

K.Dorosiński

       "nie szuka ratunku i ten, który kiedyś mocno wierzył,
       że nie można bardziej być,
            niż być dla kogoś,
               zrozumiałym"



najmniej jest ciebie o świcie,
kiedy wieże miast wrastają w bezpańskie niebo.

jakby smutniejsza o miejsca, w których zabrakło
nas lub odwagi by mówić wprost,
siedzisz na zimnym krawężniku. sama.
niby dziewczynka z zapałkami - jedna

od drugiej rozpalasz się coraz bardziej,
a ja wciąż nie umiem przyznać, że jestem tym chłopcem,
który pobrudził dłonie, tam gdzie spłonął nasz Rzym.

K.Dorosiński
K.Dorosiński
Wiersz · 15 lipca 2015
anonim