siódmego dnia
przywlekli za sobą
chorego na epilepsę
marskość wątroby
z jej odnogami
Mistrzu
ten Człowiek mówi kurwa
że już nie żyje a jeszcze łaknie
i rechocząc urągali mu jak zdrowi
gdy ten oddał im swoje
ostatnie drobniaki
popatrzyłem na niego
i zwróciłem się do nich
Ja mu wierzę
a kto z was mi wierzy
niech teraz odstąpi
mu swój kielich
Bo ja wam więcej nie dam ze swojego
i oddaliłem się by odlać kartofle
a gdy wróciłem nie było nikogo
prócz epileptyka i pustej butelki
widząc to
powiedziałem do niego
No i co tak leżysz Niemoto
W tej pozycji nie wrócisz
do żywych
Siadaj kurwa przy blacie
Pan na ciebie wejrzał
gdy szczałem
i choć prognozy są chujowe
jeszcze dziś będziesz ze mną
w swoim raju