Wszystko wokół
zieje
pustką.
Samotne słońce,
gwiazdy same,
księżyc pobladł.
Fotel, na którym nikt nie siedzi,
łóżko nieposłane –
tylko materac na stelażu.
Książki z półek
na podłodze w kurzu
leżą.
Drzewa sobie,
krzaki sobie
i źdźbła trawy.
Liść żółto-brązowy padł, z okna nikt nie wygląda, samochody zamrożone stoją wzdłuż chodnika, ulica wyludniała, milczą ptaki, milczą dzieci.
Nawet chmury ...
nawet kurwa chmury…