kolejna noc zastygła w klatce schodowej.
siadasz obok i patrzysz w dal, jakbyś chciała zamknąć horyzont
w ujęciu migawki. powtarzasz miejsca,
w których mężczyźni mają smak woskowych figur.
gdybym spytał cię o miłość, odpowiedziałabyś, że neony
świecą prawie tak samo jak gwiazdy, a wzloty bywają
bardziej bolesne - to tylko zwykły pęd do utrzymania gatunku.
zawsze umiera. reanimujemy ją myśląc, że tym razem ktoś, lub coś
pozwoli przetrwać.
rozbłyski. za czwartym gasną nawet oczy.
może to przez roztargnienie, a może z wrodzonej głupoty
przekwitły kasztany. dziś
chcesz więcej niż mogę tobie dać - szorstkość dłoni
zostawiłem pomiędzy udami tamtej kobiety.
z ciężkości kroków
K.Dorosiński
K.Dorosiński
Wiersz
·
9 września 2015
-
Anonimowy UżytkownikDobry tekst... Pozdro :)