pod nieba dachem
gdzie śmiech miesza się ze strachem
obłoki lekko jak motyle drgają w powietrzu
napełnione parą bawią się w niedźwiedzie
za horyzontem morze
błękitem patrzy spod twoich powiek
dzieli nas odległość czas i pieniądz
promienie słońca rozpraszają pryzmat ciebie
woda zawsze mokra
krople na soplu
gdzie nocą jasną
sny gubią rytm
nieskończone miłości kwiatem gdy przynoszę ci