bez ciebie nie istnieję

Yaro

łyżeczką odmierzam czas
dni bez ciebie zwiędły kwiat
ostudzić herbaciany dzień
słomkowy kolor grymas na twarzy

 

malowany sen nie budzi się
umiłowany szczerości powiew
zieleń otula zmartwienia spod powiek
wiatr osuszył policzki pustych chwil 

 

bez ciebie żyć nie potrafię odpowiedzieć
gdy pytają mnie co jest

 

Bóg zesłał mnie na ziemię 
w niebie nuda bez ciebie


w kieracie wspomnień i zdarzeń nieopisanych
wracam do bram dłońmi przy twoich skroniach

dotykiem nacieszyć ciało
spragnione miłosnych doznań i pragnień 


w bezkresach skrytego kosmosu
w ogromie przestrzeni 
przestrzelić na wylot głębię spojrzeniem

wyobraźnia nieskażona życiem w lęku 
z drżącą ręką w spodniach

 

papieros gaśnie na dnie łyk kawy
przy świecach bez prądu
chowam pustą butelkę 
z miejscem na list w żółtej kopercie 

 

wysyłam w eter sygnały spotkajmy się latem
przy twojej bramie pójść brzegiem jezior z marzeń
czas nas rozliczy 


już nie istnieję bez twego oddechu na szyi 
chwile miłe i te mniej kochaj mnie

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 12 września 2015
anonim