Muzyka bezsenności

Robert Więckowski

najpierw rozchyla się powieka

z bezgłośnym mlaśnięciem

 

oko wpatruje się w mrok

który rozświetlają

mrugające szkiełka

 

słuch powoli wyostrza

słyszenie

na język powraca miętowy smak

pasty a w ciało życie

 

możliwe że coś boli

że jakiś

mięsień lub staw się źle ułożył

ale wkrótce wszystko powraca

do normy

 

myślę

ja myślę że chcę zasnąć

ja chcę znowu zasnąć

chcę do snu się zmusić możliwie szybko

po prostu

chcę spać

 

na prawym boku mi niedobrze

na lewym boku nie lubię

na brzuchu nie można

na plecy się nie przekręcę

a może

a może bym się przekręcił

ale ile przy tym wysiłku

 

zamiast tego zaczynam się wsłuchiwać

wsłuchuję się w świat wokół mnie

kran

lodówka

sąsiedzi

mój oddech

 

razem tworzy to dziwną melodię

którą w miarę

lubię

którą w miarę

akceptuję

 

jest ok dopóki nie usłyszę

jak leci i bzyczy

bzyk z żądłem

nade mną obok mnie pode mną wszędzie wokół

 

już wiem co czeka mnie do rana

jaki instrument dopełni orkiestrę razem zagra

z kranem lodówką sąsiadami i moich oddechem

 

komar

dzisiaj już nie zasnę

Robert Więckowski
Robert Więckowski
Wiersz · 14 września 2015
anonim