Anioł

Yaro

nad lasem

wypełnił pustą przestrzeń
między sumieniem a strachem
przed nieznanym
wydartych tęsknot
niechcianych małych rąk

namiętnych długich nocy 
po napoczęcie świtu

 

tutaj świat
na krawędzi lęku

spotkałem go po raz pierwszy
było spokojnie 
miłe spojrzenie mówiło niewiele
milczał cały czas

szumiał las 
odleciał gdzieś

by być jednak blisko 

 

nasze dusze mózgi okłamane
skrępowane stekiem brudnych słów
nieprawda którą znasz 

wytłumaczyć nie ma szans 
na czym opiera się ten świat


nie pojmuję 


w lustrze wesoła anioła twarz
jakby znak wierzę będzie lepiej

już nie boję się o przyszłe dni

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 1 października 2015
anonim