środki nasenne

Jacek JacoM Michalski

kiedy krzyczę cisza rozbija szkło

niedosłyszalny w brzęku witraży

denek od butelek jak stygmatów

znaczących drogę od stołu do krtani

 

tamta panna  byłaby zbyt piękna

bez pryzmatu wódy nie do zniesienia

przez chwilę czuję się jak pan świata

wracając z piedestału nadtrawioną kaszanką

 

w świecie dopalaczy jestem dinozaurem

prostymi destylatami poszerzam wyobraźnię

różnica pokoleń skutkuje innym kacem

póki co nie popuszczam w spodnie 

 

pamięć płata figle nie poznaję siebie

patrząc w lustro pierwszy raz od lat

podobno żyję pracuję i trwam

nie utrwalony na żadnym filmie

 

a gdy przyjdzie święty Józef z siekierą

wbijając gwoździe porannego bólu

poszukam klina na klina łodzi

którą popłynę płynąc prądem

 

zemdlony sobą wącham palce

zgadując czego dotykałem

ostatnim przebłyskiem witam świt

zawiąże krawat jak bliznę i wyjdę

Jacek JacoM Michalski
Jacek JacoM Michalski
Wiersz · 2 października 2015
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Wiersz napisany jakby pióro miało stalówkę z żyletki.
    Autopsja pozwala czuć mi klimat.
    tylko "płynąc" bym usunął

    · Zgłoś · 9 lat
  • Ir
    Świetny.

    · Zgłoś · 9 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Jacku...odkąd zacząłeś pisać dłuższe teksty, podziwiam każde skojarzenie wstrzemięźliwość w słowie jakże wymowna....dla mnie wyśmienity wiersz ..Pozdrawiam:)

    · Zgłoś · 9 lat