przy kawie

Yaro

samotność w środku boli bardziej niż ząb

cisza wypala w duszy pergaminowe sumienie

cienka nicią szyte dni z obrazem tego co przeminęło

drugi człowiek odszedł bez słowa 

smutny to świt bez perspektyw 

 usta otwierasz i rozmawiasz z kotem

 

tyle do powiedzenia

 ciebie nie ma 

brakuje mi dąsów wyrazu twarzy 

 

zmarszczek zliczyć nie mogę

bogaty z bagażem czasu

z tęsknotą w sercu przy oknie wlepiony

konam

wszystko podobne każdy dzień

 

nikt prócz listonosza czasem kominiarz 

zamieni słowa w nadzieję

ty masz swoich kilka spraw

 podziel się kromką dnia

przecież zrozumiem niechęć 

 

podejdź

kawa z tamtego roku nie wystygła

czekam okryty lodem

 miłość jak rzeka wysycha zawsze jesienią

Yaro
Yaro
Wiersz · 7 października 2015
anonim