to tylko złoty cielec
nic nadzwyczajnego
namiastka ofiary odlana
z najmniej użytecznego metalu
można nim płacić za stal
a głowy spadną tak czy inaczej
pustynia wywyższa sól potu
gdy ta wyrywana ziemi
cenniejsza była od złota
jakby nie patrzeć pot tańszy od krwi
choć bat przelewa jedno i drugie
nie tylko tym którzy kochają pokutę
drogi brukowane różnymi imionami
nadają trwaniu pozory sensu
choć wiemy wszyscy podskórnie
nie nazywając niczego
że można się obyć bez sztandarów
choćby po to by być będąc bezruchu
ten zagubiony na pustyni zabity przez pragnienie
oddał bogu więcej
od tych co odlali prośbę z zawartości kieszeni
a morze czerwone pochłonęło
goniących za czymś nie wartym pościgu
gdy ziemia obiecana jest potrzebą o szukania
w głębię i sens ....:)
Wiersz jak to u Ciebie żyletką pisany. I Margo miała rację pisząc gdzieś pod twoim wierszem, że dłuższa forma Ci sprzyja.