osiemnaście godzin
wgapiam się w ekran
przypominający uporczywie
nie istniejesz
w międzyczasie zamykam oczy
by nie widzieć ścian
wydrapanych twoją nieobecnością
szklanek zbitych milczeniem
ktoś mówi do mnie półszeptem
zajmij się czymś wyjdź na ulice
mogłabym tylko krzyczeć
zajmijcie się mną ludzie
zamknięci uderzą mnie wzrokiem
osiemnaście godzin
pustych jak miasto
z miarowym oddechem w tle