r-ewolucje

Jacek JacoM Michalski

krawędzie żyletki łączą światy

braterstwem blizn

jak przedmieście przeprowadzą

półmrok w nadmiar światła

przez plastyczność gliny do cegieł

 

złudzenie tańca łamie rytm

reflektorów błądzących w kałużach

w witrynach tulą się manekiny

wszystko na sprzedaż

zamienia się w nic za darmo

 

wolność zniewala najbardziej

nadmiarem drzwi

marzyliśmy stojąc w progu

przeciąg okazał się namiastką

najwięcej przestrzeni w łupinie

 

umieć być dla bycia

nic nie kosztuje najdrożej

bliskość starości i dzieciństwa

dla każdego czasu tak samo

odkrywane na nowo

 

gwoździe jak łabędzia szyja

łączą drewno ze skórą

wiatrakiem co tęskni do nieba

tną mgłę skrzydłami jak żyletki

gdy wypalona glina cegieł

przykuwa na stałe do ziemi  

 

cmentarze na przedmieściach

nie proszą do miast

wracając niepowrotność  

tym co byli wolni i uwolnionym

dzieląc jak popadnie proch w proch

Jacek JacoM Michalski
Jacek JacoM Michalski
Wiersz · 25 października 2015
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Czytając wolno, wersami odkrywa się sens słów...zrezygnowałabym tylko
    z przedostatniej strofy...reszta podoba się :)

    · Zgłoś · 9 lat
  • Jacek JacoM Michalski
    hm...Margo, może i masz rację :-)

    · Zgłoś · 9 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Noo i kolejny żyletką pisany.
    Ale najbardziej podoba mi się ten fragment o zniewoleniu wolnością, napisany trochę mimochodem, i obok treści wiersza, a jednak niezwykle prawdziwy

    · Zgłoś · 9 lat