Przebudzenie

Yaro

z gumą w ustach na wardze papieros 
dymek na balkonie klimat 
spójrz kochanie na las 
atmosfera zielonej bliskości tak blisko 
słowa nie oddadzą co w nas płonie  
a kiedyś w duszy popiół 
  
zapaliłem ognisko które  goreje  
  
najlepszy czas pochłonęła depresja  
lecz to historia  
pozbierałem klocki  
poukładałem cegły  
zbudowałem nowy świat 
  
cieszę mordę na balkonie 
cisza która uspokaja 
nerwy zamknięte gdzieś głębiej 
ciszę się każda chwilą i mam wiarę 
  
głęboko uwierzyłem  
nie żyłem prawie martwy 
jakby bym zniknął w świadomości własnego ego 
  
bez poważnych decyzji w oczach pełnych strachu 
bałem się wyjść na zewnątrz 
lęk blokował czakrę serca  
w ciasnym pokoju płakałem bezsilny 
  
aniołowie dobrzy towarzysze 
śniłem o nich  
szeptałem modlitwę 
pewnego dnia się przebudziłem świeży z jasną myślą  
  
zanurzyłem się w życie  
od początku z każda sekundą  
na drugim brzegu odnalazłem siebie 
czułem że jestem potrzebny komuś 
świat kciuki za mnie trzyma

Yaro
Yaro
Wiersz · 26 października 2015
anonim