Tamtego dnia gdzieś między rzadko posianymi cebulkami włosów
zagrzmiało
Wesz Noe machnął ręką
poleciał jakimś cytatem ze Starego Testamentu
po czym oznajmił że to by było na tyle
Amen
Był poranek
W południe wesz Noe wyprowadził z wioski
wszystkie grzyby i drobnoustroje i tyle go widzieliśmy
Do późnej nocy dumaliśmy nad jego losem
Gdzie ten Noe polazł
z kim będzie sypiał i kto mu wypierze skarpety
Miał tu - o, na Głowie - i dom i gospodarkę
i żarcia pod dostatkiem
nic tylko żyć żreć kopulować i zastanawiać się dlaczego
to ostatnie też nie zaczyna się na ŻET
A Noe? Wesz Noe wziął dupę w troki
drzwi za sobą nie zamknął
karteczki na lodówce nie powiesił
w kiblu deski nie opuścił
piernik wie jak skończył różnie mówią
że konto w banku zlikwidował
że w stoczni się zatrudnił i statki buduje
z płatków łupieżu
dziwny był ten wesz Noe pamiętam jak prowadził
dysputy z samym sobą a kiedy go na tym przyłapaliśmy
tłumaczył że to z TYM-OD-GŁOWY gawędzi że koniec
jest blisko i że wielkie mycie Łba się zbliża
no ale
kto normalny by w to wszystko uwierzył