autoportret fakt autetyczny

Yaro

jeśli mnie nie znałeś to żałuj

owinięty  pomiędzy grunge a punkiem

między domem a śmietniskiem

jak krowa na miedzy tata tłumaczy

głośna muzyka wieczna biba 

wydawało się wiele 

 

tylko jedno ale

jedynie nieśmiertelność różniła nas od bogów

umieraliśmy i umieramy choć ja żyje piłem co drugi

oszukiwałem tak mi zostało

kirałem brałem wciągałem w dupie wszystko

całe to miasto i wysypisko chorób wenerycznych

od dupczenia wolałem liter wychylenia 

wóda nigdy nie miała mi za złe

bez wyrzutów rzygałem nią 

nasycony jak papierek kwasem

 

teraz

reggae jest klimat mądre teksty inny czas 

mordy te same niektóre zmądrzały inne dalej durnowate

chłopak ze wschodu walczy w firmie budowlanej

na śląsku mam teraz  dom

chowam się w nim jak w schronie przed wybuchem atomowym

 

czekam na koniec świata bo ile można zapierdalać

czasem nam dość we firmie trzeźwość równa się świętość

 

na razie idę dalej czyli donikąd 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 29 października 2015
anonim