rozkwitłaś nadzieją jak róża
czerwona z miłości ze szczęścia
inna biała czysta jak kropla wody
czas spędzony owinięty w słowa
pcha nas ognisty wiatr namiętności
jak krzew jak drzewo brzozy
wystrugany krzyż przydrożny
nasuwa myśli wyciska łzy
poznany świat nie dziwi
wprawia w zakłopotanie
wokół
w nieprawdzie w nieładzie
rodzi się uczucie wiecznej wyobraźni
nadciąga z nocy cieniem jak księżyc
na niebie jasny pocałunek nie ugasi
naszej chwili która trwa
nie zaciera śladów
w głowie obraz wspólnych dni
troski i nadzieje potęgują coś w co wierzę
odpływam w środek siebie zanurzam
na antypodach w nirwany głębi snu
nie obudzisz mnie zatopiona w bursztynie
na czas kosmicznej podróży
o zmroku