jesiennego dnia anno domini dwa tysiące piętnaście
postanawiam pisać wiersze
wiersze i piosenki
choć już jestem emocjonalnie gruboskórna
niczym marynarz po trzydziestu latach na łajbie
czasami w sercu zbyt mocno zgrzytnie
i nie da się wstrzymać oddechu
nie wystarczy zazgrzytać zębami
policzyć do dziesięciu
na lądzie jakoś tak głupio krzyczeć w przestrzeń
bo paniom pospadają kapelusze
a panowie zaczną pukać w czoło
może opieka społeczna przyjdzie odebrać dzieci i kota
krzyczę bezgłośnie z długopisem w ręce
z rękami na klawiaturze
Osobiście zmieniłbym tytuł na mniej dosadny, np. Morze i wykreśliłbym ostatnie dwa wersy oraz wers "wiersze i piosenki". Pozdr
- poddany odchudzeniu tekst (po przebudowie) mógłby zyskać
niktważny - to ... /edytowany na wyraźne żądanie zainteresowanej/
No i oj tak, masz racje, zbyt duzo dosadności
Pozdrawiam.
bo dla obłudnej redakcyjki to rzucanie inwektywami przez ulubionego mithrilka było ok