Gładko przemnął się rekin, a r(l)ękin wciąż nagi... dla równowagi (rekin-stopa). Przydeptał swą ofarę w przestrzeni wymierzonej (stopa-rekin) i oczekiwał na wyrok Boga w którą... stronę. Kolejną stronę? Ten porządek z chaosu który w prawiekach podyktował wysokości. Cały czas nawiązuję do rekina. Nikt nie kazał mu (załóżmy, że mówimy o konkretnym rekinie) robić tego, co robi, nikt mu nie kazał łowić pod tym, pod czym jest. W tej sprawie przesądziło, wszystko z góry. On może tylko sygnalić.
Wiesz, ten tekst mnie dla ma sens i to nie taki, że napisałem i później to sobie zinterpretowałem. W chwili pisania byłem pod wrażeniem tekstów Gertrudy Stein, a wrzuciłem to tutaj, bo tak.