można dzisiaj mówić listopadem
jesienią czy innym epitetem deszczu
być wyrocznią i katem każdego tematu
albo szelestem
podświetlić w ramach buntu swojego ryja
można uczynić
nasze karty debetowe tunelem złudzeń
a upadając pod lustrem
liczyć jeszcze na kieszonkę
drobnych pewności siebie
na nic mi przyjdzie wymachiwanie łbem
skrywać dobrą pogodę ducha
na wszelki wypadek parasolem słów
tak naprawdę to kwestia upodlenia
adaptacja cudzej pewności siebie
awizowanej i bezdomnej