Zachód Słońca,
Płonie horyzont.
Grzesznego świata,
Cnót i beztroski.
Czterej jeźdźcy,
Zanoszą. Cwałem
Walkirii wiadomość.
Kończy się stare,
Zaczyna otchłań,
Żegnaj jasności.
O matko! Nocy!
Witaj!
A był to sierpień.
Wyszedł na pole,
Jako jedyny.
Zakonnik w czarnym
Jak smoła habicie.
Rozpoczyna żniwo,
Czerwonokrwistych
Od żaru. Zbóż,
Nie marzących o świcie.
Potem została ziemia,
Jałowa, niczym pustynia.
I tylko las krzyży na niej,
Tak jak po zboża łanie.
Ściętych kosą łodyg,
Cmentarzysko.