muzykantów było wielu

Yaro

zabrali  wolność beztroski czas 
zamienili na wychowanie zgodne 
bo ktoś wymusił w stanie upojenia zasady
reguły savoir-vivre 
w dupie mam ten styl jem jak kcę 


ciągłe napomnienia krzyk śmiech
malowanie kogoś w sposób jednoznaczny

uczą nas od najmłodszych lat
zabierają wolność mówiąc dorośnij


a my chcemy żyć

 

razi ich

kolor skóry choć krew ta sama
purpurowa jak róża

czarne tylko kolce na skroniach króla Chrystusa

 

narzucili idee poglądy

schizofreniczne wizje
religie krępują prawdziwe życie

oszukują na każdym kroku
tępe seriale

wiadomości okrojone rozmowy

 

wezwali do armii to rozumiem

jednak żyć nie umiem
w tym świecie źle się dzieje nie od dziś

zbudź mnie

zbudź się 
przecież jesteśmy sąsiadami


nie ma czasu nie ma przebacz 
nie masz kasy umierasz 
masz dzieci my je tobie wyrwiemy 
wychowamy
ty nie potrafisz 
mam czas poczekam
później dokonam samospalenia
i tak nikt nie zrozumie co poeta miał na myśli
głupki w krawatach sztywni jak pal Azji

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 19 listopada 2015
anonim