ta stara szmata, czyli całkiem miły wiersz o jesieni

Michalina z Rotterdamu

przychodzi niepytana

w butach ubłoconych nudą tanich wakacji w hotelowym kurorcie

gdzie słońce, basen, plastikowe palmy, wielka plazma na ścianie

i beton

i jeszcze więcej betonu

 

przychodzi nieproszona

z pseudosłonecznym,  szerokim uśmiechem

wszędobylskich pożółkłych liści

siada w rozkroku na środku czaszki

na środku rozmiękłego od mżawki rozsądku

 

przychodzi

siada

jak zwykle robi zwarcie

klik

i zrywam liście ze Stachurą

klik

łażę po Dukli  ze Stasiukiem

klik

smażę rydze z Grabażem

klik

klik

klik

wielkie zawieszenie

Michalina z Rotterdamu
Michalina z Rotterdamu
Wiersz · 24 listopada 2015
anonim