i wtedy las ciemnieje
drzewa wołają
śpiewają
chodź
liście szepczą
nie wracaj
słodka nicość
ale las groby ma
innych
takich jak ja
o płyty potykam się
po pyle ciał stąpam
oni byli
tez ich wołał
też szukali
i śmierć znaleźli
i stęchłą ciszę
dusza z nut utkana
z umarłymi tańczyć nie chce
cofam się
już ryk słyszę
tętent koni
płyną do mnie
nie
oczy otwieram
las miga w oddali
spalona polana, rzeczywistości pożoga
ale oni są
dłonie mają
ciepłe bliskie
czekają
idę
życie wybieram