Idę

Annika

i wtedy las ciemnieje

drzewa wołają

śpiewają

chodź

liście szepczą

nie wracaj

słodka nicość

ale las groby ma

innych

takich jak ja

o płyty potykam się

po pyle ciał stąpam

oni byli

tez ich wołał

też szukali

i śmierć znaleźli

i stęchłą ciszę

dusza z nut utkana

 z umarłymi tańczyć nie chce

cofam się

już ryk słyszę

tętent koni

płyną do mnie

nie

oczy otwieram

las miga w oddali

spalona polana, rzeczywistości pożoga

ale oni są

dłonie mają

ciepłe bliskie

czekają

idę

życie wybieram

 

Oceń ten tekst
Annika
Annika
Wiersz · 1 grudnia 2015
anonim