To chyba dobrze
wiedzieć mi (ale,
czy mogę mieć
taką pewność),
że jest taki ktoś,
że mam kogoś
takiego bliskiego
(a choćby i jak
najdalej od siebie),
kto się pochyli
nade mną, a nie
żeby tylko przy
kopaniu sporego
dołka dla mnie.
P. S.
No i jaki dołek,
taki kopczyk. Oby tylko,
wszak pewności
nie mogę mieć. Chociaż
to, co wpływa,
nawet jeśli się rozpłynie,
musi wypłynąć.