zamknięci szeptem przestrzeni dzisiejszego podmuchu
sprawiedliwych co się próbowali tanio sprzedać
gdy ponurą nocą ktoś przestrzelił kolana
którymi do wolności nam wypada iść
jak ofiary przeskoku zżyte czarnymi scenariuszami
ludzie o martwych oczach charakteru
w drugim gabinecie ktoś zaciska mi na szyi swoje dłonie
szósty z kolei dzień
nawet niedzielą
wciska mi do gardła swoje idee
te wielokolorowe
i zapisane gwiazdami
a one prą dookoła skoków w nieśmiertelność