Na polanie wczesnym rankiem
stało stadko dzików bratkiem.
Wtem na ścieżce wśród ptaszyny
pan leśniczy śpiewał rymy.
Ptakom, lisom czy ryjówkom
sprawiał radość - mówiąc krótko.
Czymże ja wam się odpłacę
śpiewał trele całkiem żwawo.
Niewymownie wam dziękuję
widok wasz pokrzepia duszę.
Wasze piórka, pyszczki, uszy
to jest coś co serce wzruszy.
Gdy zanosił się z podziwu
rozzłościł tym stado dzików.
Na co nam jest pan leśniczy
zjemy go by brzuch nasycić.
Z tego morał się wprost jawi
niebezpiecznie jest się pławić,
gdy bliźniemu brak jest strawy.