Brzęk porcelany
spływa z wdziękiem
niczym kość pęknięta
na przecięciu metamorfozy
z agonią.
Krople kawy, niczym krew
plamią głuche powietrze.
Oddech wstrzymał się
w tęsknocie spojrzenia
za tonącą kostką cukru
w nieprzejrzystej toni
bladego świtu...