śpię snem zająca pod miedzą
jest chyba mrok chyba noc albo coś
blady spocony
kilka drag rozrzucone
po dywanie nieodkurzanym od lat
czas odmienić coś zmienić
odkupić winy
przeprosić kawał zmarnowanego życia
jeśli nie jest za późno
chyba nie jak sądzisz
dragi na sen nie działają
uzależniony od powietrza
wciąganego nosem
zmarnowane lata szkoda ludzi
zawiedli się teraz jak zbity pies skowyczę
dzień napoczynam jak świeży chleb