poeta

Yaro

piszę wiersze mimo że
serc nienawidzi świat
idę w tłum świadomy Sodomy I Gomory
betonowe szare skupiska masowej drogi
egzystencja trudnego bytu

 

poeta zawsze jest tym gorszym gościem
wiele rozumie
nie ulega mimo manipulacji
zawsze obserwuje
widzi analizuje

 

zdanie ma na końcu języka
rzeczywistość miesza się z astralem
słowa na papierze buduje w logiczną całość

nie jest poważny kocha kobiety
od miłości dzielą 
go szary sweter i wytarte spodnie
twoja bluzka cienka 
gdy dotykiem przesuwa ciepłą dłoń
nabrzmiałe szczęście delikatna bańka pęka

 

nie pozostawia suchej nitki

wybacza 
najważniejsza miłość i oddanie sprawie


kocha ludzi

nie gra w karty
pije ćwiartkę zawsze w piątki

nikogo nie zostawi 


na balkonie pali


wznosi modlitwy do Najwyższego
On go słucha wierzysz 
kochajcie ludzi odchodzą 
cudem się rodzą 

 

cieszy dzień jak ryby tlen 
na dnie nie daj się
powstań napisz rym
zmieniaj siebie

zmieniaj świat w piękne chwile

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 30 stycznia 2016
anonim