w poszukiwaniu

Yaro

 

wypuszczam słowa

nie utrzymam w ustach

w powietrzu głodne gołębie

za wolność za pełny brzuch

szukam prawdy w ludziach

dookoła sieczka kłamstw 

 

w kieracie wspomnień stary dom

niegdyś gościł tam spokój 

na piecu pieczony chleb

zapach powal zatyka pierś 

stół przy nim nieznany ktoś

nakryty obrusem

sączy indyjską czarną herbatę

 

rozmowa bez słów 

gdzie dobro miłość którą nam wpoili  

cichy szept otwiera drzwi 

puka ktoś nieznany

to on wie nie powie nie wyciśnie ani słowa

wojny czas niepokój

chciwy świat naciąga żagle na maszty

Yaro
Yaro
Wiersz · 31 stycznia 2016
anonim