szkłem mgły pobiec
przed siebie dalej od najdalej
aż serce pęknie z nadmiaru wolności
spod zaszytych powiek
noc rozjaśnia dzień
fortepian ciąży kaskadą
wkuty drżeniem rąk
poeci z miłości własnej
wiszą na haku jak Janosik
zabrakło prawd objawionych
gdy wszystko podsłuchane
modlę się bez słów
unikając próśb i imion
w haustach powietrza
pośród szeptów dzieci