zrodzony
matka tuliła do piersi
ojciec w kawiarni
topił smutki
cieszyła go każda z nami chwila
odszedł w młodym wieku
zbudziłem się
by zaraz umrzeć
nadeszła chwila zazdrości
chciwość zmieszana jak nienawiść
jak czarna ziemia z piaskiem
odblaski w pamięci coś się święci
obiecuję że umrę za was
czas naprawić machinę
tryby nie zazębiają wzajemnej miłości
odchodzimy od Boga
wolimy pełne brzuchy
zawirowania bania
kocham cie mamo i tato
ciągle sam ciągnę dni
nocą śnię ciągle obcy
nie pojmuję kocham ale nikt mnie