nie liczę zmarszczek na cudzym prześcieradle

Mi Lo

 

  

upuszczając mi regularnie krew pozdrawiasz ze starej ojczyzny garścią złożyczeń,  

klątw. takich nie powstydziłby się nawet mój pierwszy dowódcagdyby żył

wziąłby się za naukę. zwłaszcza tych francuskich zwrotów akcji  

z szampanem do łóżka zamiast ścielącego się gęsto trupa.  

  

twój krzyk, to wartość dodana do moich późnych powrotów  

bladym świtem. wieńczy momenty z odrobiną miłości w tle.  

czasami bilet jednorazowy uwięziony w kasowniku,  

mandat za przechodzenie na drugą stronę  

na czerwonym. po szczęście.  

  

od niedawna nie używam wykrzykników. jedynie weronika ma ich  

coraz więcej. najwięcej na twarzy. oto znak naszych czasów. 

z szacunku do jej zasług od wielu lat nie dociekam, unikam  

pytań, zwłaszcza o wiekco tak kojąco działa na nerwy.  

nieźle rokuje na przyszłość.  

 
 

 

Mi Lo
Mi Lo
Wiersz · 15 lutego 2016
anonim