szkoła

Yaro

wyrównaj rachunki te z podstawówki
naładowany jak majdan żydówki 
w głowie w sercu emocjonalne wydarzenia
nic się nie dzieje nic nie zmienia


przetaczają hektolitry krwi jak cysterny ropy
przez suche piaski pustyni 
w dłoni z berylem z potem na oczach
 w garści tylko łyżka po F_1 kawałki mięsa

 

zapach gumy jeszcze pamiętam 
po mieście błądził jak  lęk po knajpach
przed kacem krył twarz w lustrzanym odbiciu od dna
przez ruszta przez mury długie kominy jak nadzieje do nieba


nasze modlitwy nie docierają do Boga
gdzieś błądzą koło Nieba

świat płonie ognia nie widać 
zostanie popiół i kilka kropel 


uciec ale dokąd
 nie uciekam tu zamieszkam
na nowo się urządzę w dłoni twoja dłoń dziewczęca
nie zgaszaj mnie do urzędu 
było by błędem znaczyć się w teczkach z bestią

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 23 lutego 2016
anonim