pytasz mnie

Przemek Trenk

 

milczeniem opadam
bieląc się ostatnim śniegiem tej zimy

 

pytasz mnie

cóż może być we mnie jasnego
u schyłku lutego, nad ranem
za oknem?

 

może nasze sny
które objąć nam trzeba
spleść dotykiem dłoni

zanim uciekną

 

a może okryć je kołdrą
jedną, puchową, ciepłą
na krótko przed świtaniem
 
pytasz mnie

dlaczego rozmawiam językiem ciepłym
z piersią powabną

gdy nad ranem niewinnie wita się ze słońcem

 

sąsiedzi

ci spóźnieni 
już przez ściany przenikają

zamawiając windę do pracy

 

chłód poranka
nagi, wilgotny, przed którym tylko ciepło
splecionych dłoni

 

dwoiste, choć jednolite
zdławione, nie do zniesienia
wzbijające się z krzykiem w błękit nieba

 

Przemek Trenk

 

Przemek Trenk
Przemek Trenk
Wiersz · 25 lutego 2016
anonim