Proszę Cię Panie o śmierć lekką
jak sen piękną i bez bólu
przecież Cię Panie słuchałem zawsze
krzywdy nie wyrządzałem nikomu
Żyłem według Twych zasad z jedyną żoną
lat ponad czterdzieści
to nic że kłótnie i czasem swary
tak bywa w dobrym małżeństwie
Z żoną razem w trudzie i znoju
wychowaliśmy dwoje chłopców
na schwał do życia trudnego
Teraz przy końcu dni naszych
udręki i bólu nie szczędzisz Panie
czy taka musi być kolej losu
lecz i radością dzielisz obficie
przemiłym szczebiotem wnucząt
Na tym świecie sprawy pozałatwiane
więc proszę zabierz choć od bólu
pozwól u schyłku dni moich
pozostać dumnym człowiekiem