przeliczam
upływające dni
poukładane
jak stówki w portfelu
wydaję je
ściskam w pamięci
nie chcę by na marne
zmarnowane źle skonsumowane
gdy po nocy wracamy
układamy się do snu
w pozycji na łyżeczkę
śnimy całkiem inne sny
nigdy tak samo
czasem się to zdarza
tak miałem
kochamy się
źle znoszę pożegnania
nie lubię również wyczekiwać
na przystanku czy przyjedziesz
czy ten pociąg nas dowiezie do miejsca
którego tak naprawdę nie ma
nierealne
razem lecz całkiem obok