Dwaj kolesie
z elfimi uszami
siedzą w lesie
między drzewami.
Po prawej sosna,
po lewej świerk,
z tyłu jest brzoza,
na ziemi mech.
Słońce świeci
jasno, bo dzień.
Dochodzi trzeci,
trzeci też leń.
Trzy elfy siedzą,
leżą na mchu
i nic nie jedzą,
chcą zrzucić tłuszcz.
Jeden z nich wtem
ten, co ogon ma
mówi, że złem
jest siedzieć tak:
nie robić nic,
nie pracować,
piwo wciąż pić,
na kaca chorować.
Poszedł i tyle,
zostali we dwóch,
nic nie gadali,
o trzecim zaginął słuch.