miniatury literackie

Przemek Trenk

 

trumna

 

wycięto 
ciche ptaków przystanie
las płacze lepkimi łzami

będą ławki, krzesła, stoły
i trumna dla pokoleń


ty

 

cieszę się tobą
ciebie, sobą przenikam
bez słowa

chociaż czasem
krzyczę
bo miłość boli


fotografia

 

dotykam twojej
twarzy
czując pod palcami
szron na skroniach

poczekaj
zamknę okno
by wiatr nie zdmuchnął
twojego uśmiechu


niebo

 

niebu powierzam 
swoje tajemnice
liczę że dziś nie spadnie
na ziemię
kroplami deszczu


czas

 

minuty nawlekam
na złoty sznurek
godziny zapisuję
w pamięci
carpe diem


spojrzenie

 

odszedł, zamilkł
podarował ciszę
zostawił niewiele
ostatnie spojrzenie


krew

 

łza przybrała kolor krwi
zakwitła kropelką 
na mojej twarzy

słowa upadły
na podłogę
odejdź tak by ich
nie podeptać


słońce

 

strąciło z nieba
sierp księżyca
rozerwał się aksamit
nocy

ptaki za oknem
wyśpiewują rapsodię poranka


Przemek Trenk

 

 

 

 

Przemek Trenk
Przemek Trenk
Wiersz · 7 kwietnia 2016
anonim