trumna
wycięto
ciche ptaków przystanie
las płacze lepkimi łzami
będą ławki, krzesła, stoły
i trumna dla pokoleń
ty
cieszę się tobą
ciebie, sobą przenikam
bez słowa
chociaż czasem
krzyczę
bo miłość boli
fotografia
dotykam twojej
twarzy
czując pod palcami
szron na skroniach
poczekaj
zamknę okno
by wiatr nie zdmuchnął
twojego uśmiechu
niebo
niebu powierzam
swoje tajemnice
liczę że dziś nie spadnie
na ziemię
kroplami deszczu
czas
minuty nawlekam
na złoty sznurek
godziny zapisuję
w pamięci
carpe diem
spojrzenie
odszedł, zamilkł
podarował ciszę
zostawił niewiele
ostatnie spojrzenie
krew
łza przybrała kolor krwi
zakwitła kropelką
na mojej twarzy
słowa upadły
na podłogę
odejdź tak by ich
nie podeptać
słońce
strąciło z nieba
sierp księżyca
rozerwał się aksamit
nocy
ptaki za oknem
wyśpiewują rapsodię poranka
Przemek Trenk