A Naród cierpi

bombosky

Na polu walki i chwały

Gdzie nie ma miejsca na miłość

Sentyment brutalnie skopany

Przez lęk przed prawdą i chciwość

 

Kto zaczął ten cyrk nie pamiętam

Po czyjej stronie nie powiem

Jedni w gniew głupców ubrali

Goląc im głowy i krzycząc:

"Precz z tymi innymi"

"Kto was przed nimi obroni"

 

A zmanipulowani acz groźni

Podwijają rękawy za łokcie

Czekają na sygnał co powie:

"Pozwalam, Panowie, ponownie"

 

Z drugiej zaś barykady strony

Pod płaszczem skrojonym z idei

Jak wolność równość demokracja

Kryje prowokacyjne szyderstwo

 

Jadem opluwa i woła

By hołd, zasługi poległych umniejszyć

By nie czuć się winnym i gorszym

By móc wszystkiemu zaprzeczać

 

Bo strach o siebie przed łokciem

Tym co wychyla zza rogu

Się groźnie z tych pierwszych strof wiersza

 

Bo nie daj Boże ktoś szepce

Temidę za gardło ściskając

Najciszej jak można by nie mógł

Nikt nagrać, usłyszeć nie zdoła

Tych słów co ferują już wyrok:

"Tak trzeba, to rozkaz!"

 

Gryzą się wilki zaciekle

Watahę dobija wataha

We krwi ubroczonymi kłami

Podgryzają swe gardła i łapy

W tym brudnym od grzechu lesie

Plamiąc tę czystą ziemię

 

Walczą zaciekle o zdobycz

O skulone gdzieś w ciemnym rogu

Posłuszne, biedne jagnięta

Idące na rzeź nieuchronnie

Wpatrzone w dal bez nadziei

Jak to trofeum na ścianie

By być symbolem cierpienia

Tych lat odległych i bliskich

...

I prawd ponad czasem

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

bombosky
bombosky
Wiersz · 15 kwietnia 2016
anonim
  • Mi Lo
    autor poużywał sobie i z wysokiej nuty popłynął. i co z tego wynika?
    czytać więcej, a podróży w czasie raczej unikać, bo obawiam się, że ten tekst to ani stylizacja, ani parodia.

    · Zgłoś · 8 lat