Szczeliny

silva

tylko myśli mogą się przemieszczać

swobodnie

 

wracasz do kaflowego pieca z duszą

piekło się w niej szare renety pękały

i szczelinami wypływał soczysty miąższ

posypywałeś je cukrem pudrem

wyglądały jak ptysie a pachniały szarlotką

w sadzie przysiadały synogarlice

 

zanim świat rozłupał się na przed i po

 

trzęsieniu ziemi zapadłeś w szczelinę

zakleszczyła cię w swojej martwocie

jutro już nie jest wielką niewiadomą

nie pomyślałeś że czas może się zapętlać  

w powtarzalnych dniach

nie lubisz patrzeć na gołębie

 

wydeptując prostokąt

wysuwasz szufladkę z marzeniem o biegu

po prostej

silva
silva
Wiersz · 21 kwietnia 2016
anonim